Howdy pardner!
Lekarz. To jeden z tych zawodów, które zawsze będę potrzebne, nawet po pieprzonej apokalipsie. A tak, zapomniałem, przecież już tu taką mieliśmy. Steve nie miał też zamiaru przerywać szlachetnej, rodzinnej tradycji i traktując to jako naturalną kolej rzeczy postanowił udać się w ślady ojca. Kontakty, nazwisko, to wszystko zapewniło mu dobry start w Vegas, poza tym, nie oszukujmy się, lekarze w Stanach, szczególnie Ci dobrzy, to elita. A o Steve można było wiele powiedzieć, ale talentu mu nie było można odmówić. Jak jednak najstarszy syn rodzinny Warner znalazł się na kolei? Jak się zdaje z nudy. Nigdy się nie musiał o nic specjalnie starać, być może chciał w końcu zakosztować przygody?
Pojawił się więc na budowie, ktoś tam zrezygnował czy go zwolnili i potrzebne było zastępstwo. Już. Zaraz. Przyszedł więc w swojej skórzanej kurteczce, koszuli w paski, porządnych jeansach no i całkiem bezużytecznych, w tych warunkach, trampkach. Ubranie dobre w mieście, na robocie czy na pustyni, raczej mało użyteczne. Do tego aviatory na nosie, walizka przerzucona przez ramię i oczywiście plakietka z oczywistym napisem " Lekarz".
Ostatnio edytowany przez Redgar (2012-05-28 17:23:53)
Offline