
Howdy pardner!
Tekst autorstwa Moth
Joseph O'Drian. Słyszysz to nazwisko i od razu zbiera ci się na haft. Nie martw się, jak zobaczysz jego mordę, spokojnie możesz go puścić. Rudy, cherlawy, z wiecznym uśmiechem przyklejonym do gęby, jakby miał za dużo żółtych zębów i musiał je bez przerwy suszyć na wolnym wietrze. Forsą mógłby sobie zad podcierać, gdyby nie to, że ma od groma żydowskich pomagierów do zarządzania majątkiem. No, i monetami byłoby mu ciężko, hie, hie... Fama niesie, że dostał po tatusiu, ale kurwa, kto dzisiaj jeszcze dostaje w spadku coś więcej niż pustą konserwę po tuńczyku? Nie, najpewniej dorobił się w Vegas, albo na handlu ludźmi, albo na sprzedawaniu części do lornetek - nie twój zasrany interes. Ważne, że chłystek jest głównym udziałowcem TransAm i za jakiś wszystko, co zostało z tej planety, będzie go po stopach za to całować. Zachcianka gówniarskiego szlachcica? Genialny ruch manipulacyjny młodego mafioza? A chcesz dostać tę robotę, czy dalej gdybać bez sensu?
Działalność (autor - Bellis)
Powiadają, że chude, przesiąknięte smrodem forsy i tytoniu łapsko Josepha wpierw spoczęło na jednym z pomniejszych kasyn, które wkrótce poczęło wspinać się po słupkach tutejszych statystyk, by w końcu zatrzymać się na jednym z tych wyższych. Jak to się stało? Próżno o to pytać. Najstarszy dziad w tej zasranej dziurze, z patosem nazwanej Nowymi Stanami ci nie odpowie.
Miał młokos sporo farta w życiu, a i łeb odpowiednio na karku osadzony, trzeba przyznać.
Burżuj szczerze mówiąc nie jest zwyczajnym, pozbawionym wpływów bagaczyną. Widzisz, w tej zawszonym, postnukleranym miejscu zajmuje on jeden z najwyższych szczebli i wraz z niewielką grupą sobie podobnych krezusów to on rządzi Vegas. A może i całymi Stanami? Chuj wie.
Offline